Skip to content
All posts

ChatGPT czy sesja coachingowa?

laptop-4906312_1280

Rozwój AI to temat, który ostatnio jest na topie nie tylko w branży technologicznej. Budzi fascynację i obawy o przyszłość. Czatboty podejmują coraz bardziej skomplikowane rozmowy. Służą poradą, gotową odpowiedzią na palące nas dylematy czy wątpliwości. Nie tylko wspierają nas w wykonywanych zadaniach, uzupełniając naszą wiedzę (często błędnie). Jeśli ktoś tego szuka, stają się nawet towarzyszami przy codziennych czynnościach. Nic dziwnego, że czat przynosi odciążenie – nasz mózg chce być oszczędny, a prac mentalnych czy decyzji do podjęcia jednego dnia jest od groma.

Czatboty stają się też powiernikami naszych trosk. Są blisko nas, kiedy tylko chcemy – zawsze dostępne, zawsze gotowe przyjąć wszystko, co tylko będziemy potrzebowali z siebie wyrzucić. Nie oceniają, nie boją się dużych emocji, nie odrzucają.

1 gpt

Powtarzam oczywiste pisząc, że nie zastąpią bliskiego człowieka, ukochanego czy przyjaciela – nie dotkną i nie uśmiechną się (jeszcze). Może jednak będą wystarczające w relacji profesjonalnej, która ma na celu nas rozwijać, pomóc znaleźć własny głos, czy poradzić sobie z kryzysem, odnaleźć coś, co nas blokuje albo rozwiązać dylemat?

Sprawdziłam to z czatem GPT 5.0. Nie wyjeżdżałam z ciężkim kalibrem – zaczęłam z małą trudnością. Całość rozmowy pod linkiem, a wnioski poniżej

Co zrobił czat?

Akceptował – nie oceniał.

 2 gpt

Empatyzował           

3 gpt 

Przejmował inicjatywę choć momentami szukał mojej aprobaty, a to on powinien mnie prowadzić, przynajmniej, dopóki wprost nie powiem, że jakieś podejście mocno mi nie odpowiada.

4 gpt 

Przytłoczył „klientkę” mówił za dużo, zostawiając mi za mało przestrzeni. Dobry coach w takiej sytuacji robi krok w tył i daje czas na refleksję.

Sugerował – proponował przypadkowe rozwiązania, które nie muszą być dla mnie dobre. Sypał jak z rękawa potencjalnymi działaniami, które „powinny” teraz zostać podjęte.

5 gpt

Zadawał dużo pytań zamkniętych

6 gpt

Zadawał kilka pytań naraz – nie wiedziałam już, na które mam odpowiedzieć i na czym się skupić. Sprawa, z którą przyszłam, zaczęła mnie jeszcze bardziej przerastać.

Podsunął kilka rozwiązań

7 gpt

– mimo, że był poproszony by nie udzielać porad i deklarował, że ich nie udziela.

„Zastosował” narzędzia coachingowe jedynie częściowo. Kiedy zbaczałam z tematu, nie wrócił do struktury, lecz podążył za moimi dygresjami. Dodatkowo, w ramach narzędzia narzucił własną listę potencjalnych odbiorców, mimo że ja mówiłam wyłącznie o osobach życzliwych.

8 gpt

Czego nie zrobił?

Nie drążył celu – nie zbadał, czy jest to coś, czego tak naprawdę chcę, co za tym stoi. Po prostu to podjął.

Nie dostrzegł mojego oporu – „nie wiem” klienta ma dwie funkcje – albo jest chwilą, żeby się jeszcze zastanowić, drążyć i doprecyzować, albo jest oporem, utknięciem, z którym coach musi popracować, żeby ułatwić klientowi przejście dalej.

Nie pilnował wątku – gdy moje odpowiedzi zaczynały odbiegać od tematu, szedł za mną. Teoretycznie trzymał się celu nazwanego na początku konwersacji, ale zgubił po drodze kilka wskazówek, których uchwycenie mogłoby pomóc zrealizować cel „sesji”

Nie zaangażował się szczerze – no tak, nie jest człowiekiem i trudno tu dodać jakieś intencje, ale rozmowa z nim wygląda, jakby szybko chciał odhaczyć zadanie, a nie zatrzymać się i być.

I najważniejsze!

Nie wyłapał treści poza logiczną odpowiedzią na pytanie – słucha jedynie na pierwszym poziomie, podczas gdy dobry coach potrafi słuchać na wszystkich 3 poziomach[1], słyszy to, co jest wypowiedziane „pomiędzy wierszami”.

Przekonania. Nie zajął się adekwatnie przekonaniem usłyszanym wprost oraz nie wyłapał przekonań wypowiedzianych nie wprost. Te przekonania mogły być doskonałym punktem zaczepienia do identyfikacji trudności czy blokad, które powstrzymywały mnie przed działaniem.

„Przeżycie spotkania z osobą, która rzeczywiście interesuje się naszym rozwojem, skupia na nas uwagę i potrafi udzielić wielu cennych informacji, jest rzeczą trudno dostępną. Taką właśnie rolę doskonale odgrywa coach: może on być dla człowieka lustrem, od którego odbija się jego prawdziwa twarz, a także dostarczycielem narzędzi, które pomogą mu kierować własnym życiem, zamiast poddawać się biernie biegowi rzeczy.”[2]

Podsumowanie

Podsumowując, Czat GPT nie potrafi prowadzić sesji coachingowych, nawet jak się go wprost o to poprosi. Myślę, że gdyby twórcom zależało na zaprogramowaniu go do porowadzenia takich sesji, mógłby świetnie pilnować procesu, struktur, zadawać dobre pytania, nie udzielać porad i nie sugerować, ale nie odkryje z klientem sedna jego trudności czy blokad. Nie usłyszy tego, co wypowiadane jest nie wprost. Przynajmniej, póki co.

Osoby, które chcą szybkich odpowiedzi bez zagłębiania się w swoje wewnętrzne przeżycia, mogą z niego dużo czerpać już dzisiaj. Zwłaszcza, że nie muszą w ogóle odsłaniać się przed drugim człowiekiem, przejmować autoprezentacją itp. Po co więc w ogóle ta dodatkowa fatyga?

W coachingu największą skuteczność osiąga się wtedy, kiedy rozwiązania spraw klienta są zaproponowane przez niego, a nie przez coacha. Kiedy klient sam odkrywa, co go blokuje i proponuje sobie możliwe sposoby radzenia. Coach nie wie, co jest najlepsze dla klienta, bo nie jest w jego sytuacji. Wie natomiast, jak go wesprzeć i pomóc odnaleźć jego własny sposób. To ludzkie wsparcie to dodatkowy czynnik, który sprawia, że czujemy się usłyszani, a nasze problemy ważne.

 

Bibliografia:

[1] Dominika Kukiełka - Pucher, Coaching. Teoria, praktyka, studia przypadków, Wolters Kluwer Polska, 2009, s.68

[2] Katarzyna Popiołek, Coaching. Teoria, praktyka, studia przypadków, Wolters Kluwer Polska, 2009, s.205